Zawsze ciągnęło mnie do wyjazdów, ale w przypadku dalszych wyjazdów zawsze największym problemem było z kim pojechać, a samej to się boję, samej to nudno, musi być z kimś! Byłam singielką i ciężko było znaleźć wśród znajomych osobę, która miała by:
-
- chęć pojechać gdzieś daleko
-
- kasę i czas na taki wyjazd.
Też macie takie problemy?
Zanim odpowiem na pytania: PODRÓŻOWAĆ SAMEMU CZY Z KIMŚ? Z mojej perspektywy zabiorę was w małą podróż sentymentalną…
W któreś wakacje (w XXXX roku) z problemu z kim pojechać na wakacje wybawiła mnie koleżanka, której ziomek, mieszkający po drugiej połowy Polski, ma podobny problem co ja. I tak pojechałam do Tunezji z całkowicie obcym gościem. I było… burzliwie! Zachowywaliśmy się jak polskie małżeństwo na wakacjach: on przy basenie nawalony jak meserszmit przez pierwsze 3 dni (ciekawa jestem czy coś w ogóle pamięta). Trochę też było z nas włoskie małżeństwo: kiedy pijany odpadł nieprzytomny w naszym pokoju z kluczem w środku, a ja w środku nocy nie mogłam się dostać do pokoju, zachowałam się jak ekspresyjna Włoska żoneczka, o czym przekonali się mieszkańcy całego hotelu (Ciekawe, czy kiedy o 3ciej w nocy budzą Cię krzyki wkur..rzonej sąsiadki, która głośno i niecenzuralnie opisuje swojego współlokatora pierwsza Twoja myśl to ‘Kocham Podróże!’)… Doświadczenie niezapomniane, ciekawe i podsumowuję je jako pozytywne.
Wyciągnęłam z tego też podróżnicze wnioski:
-
- Dzięki temu, że pojechaliśmy we dwoje odważyłam się pojechać na wyjazd.
-
- Dzięki temu, że pojechaliśmy we dwoje mogłam trochę zaoszczędzić.
-
- Dzięki temu, że pojechaliśmy we dwoje mogłam też skorzystać z takich atrakcji jak wycieczka fakultatywna na pustyni – rzeczy często dostępne tylko dla par (teraz to się trochę zmienia)
-
- Jednocześnie przez to, że pojechaliśmy razem, nie chcąc robić tego co chce robić mój współtowarzysz, czyli w tym przypadku leżeć cały dzień na leżaku, korzystałam z atrakcji sama i stwierdziłam, że jestem całkiem spoko dziołchą, z którą nieźle się bawię!
-
- Otworzyłam się i poznałam nowych ludzi, z którymi miło spędzałam czas
Dzięki tej przygodzie nauczyłam się, że podróże zawsze są super, nie ważne czy z obcą osobą czy samemu.
Przez lata podróżowałam z koleżankami i kolegami, których znałam lepiej lub gorzej, w 2 osoby lub większą grupą, jeździłam sama, a od kilku lat podróżuję z Konkubciem, więc mam różne doświadczenia, wszystko ma swoje dobre i złe strony, dlatego jak prawdziwa Korposucz poniżej przedstawiam swojego Excelka z plusami i minusami każdej opcji:
Podróżowanie w 2 osoby
We 2 taniej
Raczej taniej, jak upolujecie promkę
Dość spora wolność przy założeniu, że lubicie podobne rzeczy, jesteście gotowi na kompromisy, albo jesteście gotowi, żeby spędzić czas i robić coś osobno przy różnych preferencjach. Podróżując z innymi ludźmi to też próbowanie nowych rzeczy, takich których sami byśmy nie zrobili, i to jest fantastyczne.
Bezpieczniej
Z koleżanką bardzo łatwo nawiązuje się znajomości
Najlepiej z osobą, która ma podobne zainteresowania. Dobrze kiedy tylko jedna osoba lubi ‘dowodzić’, w przypadku dwóch osób bardziej dowódczych najlepiej podzielić się odpowiedzialnością za poszczególne elementy planu. Z każdym można znaleźć wspólne flow, czasem trzeba tylko się mocniej postarać, ale ja miałam fantastyczne szczęście do kompanów w podróży i jeżeli ktoś z moich współpodróżników to czyta: Dziękuję Wam za wspaniałą wspólną przygodę i za fantastyczne rzeczy, których się od siebie nauczyliśmy. Kto wie może jeszcze kiedyś, gdzieś…
Podróżowanie z partnerem
We 2 taniej
Raczej taniej, jak upolujecie promkę
Dość duża wolność, związek to sztuka kompromisów, znamy się i wiemy kiedy odpuścić, to bardzo ułatwia. Z Konkubciem mamy swoje wyzwania, zwłaszcza w podróży, dlatego, że różnie podchodzimy do podróży: ja czasem jestem zbyt szalona, zbyt intensywna, on czasem zbyt zachowawczy i ostrożnie, więc czasem bywa trudno, ale w podróży uczymy się siebie na wzajem bardziej i coraz bardziej się rozumiemy co pomaga w codziennym życiu. Te różnice powodują też, że próbujemy nowych rzeczy.
Dla mnie z Konkubciem najbezpieczniej 🙂
Mój Konkubcio lubi pogadać z nieznajomymi bardziej niż ja, więc mamy fajne znajomości w swoich wspomnieniach, są to najczęściej znajomości z innymi parami i znajomości chwilowe.
Z Konkubciem zawsze i wszędzie 🙂
Podróżowanie samemu
Najdroższa opcja
Najtaniej
Niech żyje wolność i swoboda! Największe możliwości zmiany planu, odpuszczenia czegoś, tylko dlatego, że Ci się nie chce, albo dodania czegoś innego… Nigdy nie poznałam tak siebie jak podróżując samej.
Najmniej bezpiecznie, ale to nie znaczy, że niebezpiecznie.
Najłatwiej, najwięcej.
Chociaż raz w życiu polecam każdemu spróbować samotnej wyprawy! Mój samotny Road trip po Road 66 i do Wielkiego Kanionu nauczył mnie, że potrafię sobie poradzić w każdej sytuacji, chociaż wylałam przy tym morze łez. Samotny objazd Sri Lanki to chyba największa podróżnicza przygoda mojego życia.
Podróżowanie w grupie
Najtaniej
Przy większej grupie bilety lepiej rezerwować partiami po 2-3, ostatni mogą mieć najdroższe bilety, a jak od razu robisz liczbę biletów 6 bilety, to ceny biletów wyrównują do najdroższej ceny.
Najmniej wolności, niemożliwe jest żeby dogodzić wszystkim, więc ktoś ‘lider’ lub większość decyduje, albo następuje podział na podgrupy.
Najbezpieczniej.
Najtrudniej. Kiedy podróżowałam w grupie od 4 osób nie poznawaliśmy wiele osób, praktycznie żadnych, bo starczała nam różnorodność ludzi w grupie.
Jest to extra opcja na krótszy wypad. U nas świetnie sprawdził się wypad dużą grupą do Toskanii i wspólne wynajęcie willi, czy 4 dni w Rzymie (Nasza grupa zwiedzająca Rzym na 10 Vespach robiła furorę nawet wśród Rzymian). W najbliższej przyszłości zaczynam rozdział: podróże w większych grupach, jakby ktoś chciał się przyłączyć dawajcie znać!